Poznaj kogoś Suppi - Skryptorium

Dlaczego historia nadal fascynuje? Skryba ze Skryptorium opowiada o kulisach tworzenia, starożytnych mindsetach i sile niezależności w świecie algorytmów.
Skryba, twórca kanału Skryptorium, udowadnia, że historia wciąż może wciągać bez efektów specjalnych i sensacji. W jego filmach królują źródła, kontekst i próba zrozumienia sposobu myślenia ludzi sprzed tysięcy lat. W cyklu „Poznaj kogoś Suppi” rozmawiamy z nim o tym, jak wygląda proces tworzenia popularnonaukowych treści, skąd czerpie tematy i dlaczego niezależność jest dla niego ważniejsza niż liczby w statystykach.
Jak zaczęła się Twoja przygoda ze Skryptorium? Czy był to spontaniczny pomysł, czy długo dojrzewał?
Skryba: Zawsze pochłaniałem treści popularnonaukowe, szczególnie te o tematyce historycznej. Ale w końcu stare filmy dokumentalne i materiały na YouTube zaczęły się wyczerpywać. Coraz częściej sięgałem więc po książki, żeby dowiedzieć się czegoś ciekawego. A skoro już poznawałem te fascynujące rzeczy, szkoda było się nimi nie podzielić ze światem — tym bardziej że to, na czym skupiają się popularyzatorzy historii, często mnie nie zadowalało.
Co najbardziej kręci Cię w tworzeniu treści popularnonaukowych?
Skryba: Sam proces twórczy — choć dla mnie to raczej mozół niż przyjemność. Najciekawsze jest samo poznawanie historii. Przelewanie jej na papier to ciężka praca, może dlatego, że mam wobec siebie dość wysokie wymagania. Ale największą satysfakcję daje mi to, że z każdym kolejnym filmem razem ze społecznością zbliżamy się do zrozumienia „mindsetu” ludzi sprzed kilku tysięcy lat.
Skąd bierzesz tematy do swoich odcinków — intuicja, research, sugestie widzów?
Skryba: Nie ma reguły. Czasem trafiam na ciekawy temat podczas czytania książki. Innym razem coś z otaczającej mnie rzeczywistości przykuje moją uwagę i od razu chcę sprawdzić, jak dane zjawisko postrzegano w starożytności. Zdarza się też, że realizuję pomysły od widzów — lista ich sugestii wciąż rośnie i spokojnie wystarczy mi na najbliższe dwie dekady.
Jak wygląda Twój proces pracy nad jednym filmem — od pomysłu po publikację?
Skryba: Źródła, źródła, źródła. Znalezienie dobrego tekstu na dany temat wcale nie jest łatwe. Autorzy często mają swoje własne poglądy, a ja staram się unikać opinii (choć nie zawsze się to udaje). Zdarza się, że zaczynam pisać w oparciu o jeden artykuł, ale w trakcie okazuje się, że nie mogę uzupełnić informacji nigdzie indziej. Dlatego najpierw szukam źródeł — kiedy już je mam, praca idzie dość szybko. Kilka godzin pisania, dwie godziny nagrywania i edycji dźwięku. O montażu... to może porozmawiamy innym razem :)
Który materiał był dla Ciebie największym wyzwaniem — i dlaczego?
Skryba: Zdecydowanie największym wyzwaniem logistycznym był odcinek, w którym próbowałem przyrządzić sumeryjskie piwo. Chociaż samo przygotowanie i realizacja trwały kilka tygodni, świetnie się przy tym bawiłem. Nadal jednak wyzwaniem są dla mnie materiały, w których muszę się pokazać przed kamerą — nie czuję się wtedy jak ryba w wodzie. Zdecydowanie wolę nagrywać tylko fonię.
Masz bardzo charakterystyczny styl narracji — jak go wypracowałeś?
Skryba: Nie wydaje mi się, żeby był jakoś szczególnie charakterystyczny. Zdarzało się nawet, że ktoś posądził mnie o to, że mój głos to sztuczna inteligencja. Jeśli chodzi o klimat, staram się nawiązywać do ducha starych (najczęściej francuskojęzycznych) filmów dokumentalnych — gdzie wysokiej jakości treść idzie w parze z równie dobrą ścieżką dźwiękową.
Jakie treści najbardziej trafiają do Twojej społeczności? Co ich najbardziej ciekawi?
Skryba: Nie mam pojęcia! A tak serio — myślę, że algorytm zaburza percepcję, zarówno twórcom, jak i odbiorcom. Czasem wystarczy jedno chwytliwe słowo w tytule i film „leci”. Lubimy zanurzać się w tym, co już znamy, a algorytmy tylko to wzmacniają. Zamiast dowiedzieć się czegoś o mało znanym przedsiębiorcy z Aszur, dostajemy kolejny materiał o Juliuszu Cezarze albo piramidach. Czy popularność filmu świadczy o tym, co naprawdę interesuje widzów? Uważam, że absolutnie nie.
Co daje Ci najwięcej satysfakcji w pracy nad Skryptorium?
Skryba: To, że to ja decyduję, w jakim kierunku to wszystko pójdzie. W Skryptorium nadal jestem jedynym skrybą. Choć mogę liczyć na wsparcie i rady od społeczności patronów czy na Discordzie, to nikt nie stoi mi nad głową i nie dyktuje kolejnych kroków. Takiej niezależności życzę każdemu.
Dlaczego zdecydowałeś się na obecność na Suppi i co daje Ci wsparcie społeczności?
Skryba: Spokój i motywację. Skryptorium jest pod stałym nadzorem urzędu skarbowego i NFZ, więc wsparcie patronów częściowo mnie odciąża. Ale ważniejsza jest motywacja. Zostawienie komentarza czy łapki to jedno, ale „napiwek” to już inny sygnał — to znak, że moja praca naprawdę ma dla kogoś wartość.
Jakie masz plany na rozwój kanału? Może coś poza YouTube?
Skryba: Pomysłów mam sporo, ale ogranicza mnie czas. Na razie jestem tu, gdzie jestem — i to już całkiem ciekawe miejsce.
Skryptorium to więcej niż kanał — to próba dotarcia do sedna historii, bez uproszczeń i klisz. Skryba działa sam, ale nie jest sam — dzięki społeczności może rozwijać swój projekt na własnych warunkach. I choć nie planuje rewolucji, krok po kroku buduje miejsce, w którym przeszłość mówi własnym głosem.
☕ Wesprzyj Skryptorium stawiając kawę tutaj!
Chcesz poznać więcej inspirujących historii? Śledź nasze profile na Facebooku i Instagramie, by być na bieżąco z nowymi wywiadami i nie przegapić niczego wyjątkowego!